środa, 14 grudnia 2011

ponad 4 miesiące już za mną..

Wróciłam ze szkoły po godzinie 12, od dzisiaj do środy mamy finals, więc jest minimum day :) Dziś miałam historię i government, no i przypuszczam, że governmentu nie zaliczyłam haha. Ale nie przejmuje się tym, bo ogólnie mam A w tej klasie, więc dużo mi to nie zepsuje oceny jeśli rzeczywiście będzie tak źle. Zresztą w Polsce nie będzie mi się to nawet liczyć, bo i tak będę powtarzać rok. Jutro mam finals z photo i wfu, a w piątek z angielskiego i z floral design. Strasznie mi się nie chce powtarzać do niczego, jeszcze dziś muszę zacząć robić portfolio na floral, ale nic mi się nie chce, ale cóż.. Nie mogę doczekać się CHRISTMAS BREAK, myślę, że będzie ciekawie, przynajmniej mam taką nadzieję. W piątek moi hości organizują christmas party dla rodziny i znajomych i prawdopodobnie Elena z Włoch przyjedzie do mnie i będziemy miały sleep over. Uwielbiam spędzać czas z wymieńcami! Są jak prawdziwi przyjaciele, nie to co Amerykanie. No, ale zmiana tematu.. W Vegas było całkiem fajnie! Miasto wygląda cudnie w nocy, ale w dzień już nie za bardzo, bo w okół tylko pustynia. Główna ulica Vegas to jedyna atrakcja (oprócz downtown Vegas, gdzie znajduje się dużo, starszych kasyn) - czyli zwiedzanie hoteli i robienie zakupów w drogich hotelowych sklepach. Tak czy inaczej ciesze się, że tam byłam, wspomnienia zostaną na zawsze :) W niedzielę byłam na christmas dance and dinner z mojej organzacji, więc spotkałam się z wymieńcami! Może muzyka nie była jakaś zajebista, ale było fajnie, bo spędziliśmy czas razem! :) Niedługo pododaje zdjęcia, te zaległe też!