czwartek, 14 kwietnia 2011

POCZĄTEK!

Już jako 9-latka zaczęłam interesować się Ameryką. Oglądałam amerykańskie filmy i byłam zachwycona tym krajem! Postanowiłam sobie, że przed osiemnastymi urodzinami spełnię swoje największe marzenie i tam wyjadę! O wymianie do Stanów, wiem już dosyć długo, bo ponad 3 lata. Zaczęło się od przeczytania bloga - (usadventure.bloog.pl), mieszkałam wtedy rok w Irlandii i pomyślałam sobie, że wyjazd jest możliwy, bo przecież najważniejsza jest dobra znajomość języka :) Po powrocie do Polski, zapomniałam o całej wymianie na jakiś czas, bo nie sądziłam, że rodzice się zgodzą. Jakoś w styczniu 2010 znalazłam forum „Rok w USA” na gronie, przeczytałam WSZYSTKO od początku do końca, tak samo blog (californiadream.fotolog.pl). Tak się napaliłam na wyjazd, że codziennie mówiłam o tym rodzicom! Nie myślałam, że się zgodzą, ale jednak! Oboje stwierdzili, że to dobry pomysł i powinnam jechać, przede wszystkim dlatego, że mój angielski będzie jeszcze lepszy niż po Irlandii, a to bardzo przyda mi się w życiu i też dlatego, że spełnię swoje marzenie. W październiku trzeba było wybrać biuro, z którym pojadę. Poczytałam opinie w internecie i zdecydowałam się na Almatur, fundację CHI. Pod koniec miesiąca pojechałam do Poznania na test, który wcale nie był taki łatwy jak słyszałam. Bałam się nawet, że nie zdam.. Ale na szczęście wszystko się udało, dostałam aplikację i przez cały listopad ją wypełniałam. Potem wysłałam ją do Poznania, a jakoś w styczniu była już w USA. Żyłam sobie normalnie jak gdyby nigdy nic, nie myślałam za dużo o tym, bo wiedziałam, że tak czy inaczej na akceptację i placement muszę trochę poczekać, więc po co się niecierpliwić. 2 marca, kiedy byłam w szkole zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że jest dla mnie rodzina. Byłam w szoku, że tak szybko, bo słyszałam, że niektórzy dostają rodziny dopiero w wakacje, albo nawet we wrześniu. Dowiedziałam się, że moją rodziną ma być starszy pan, po 70-tce, mieszkający z 38-letnią córką w miejscowości Mount Vernon, w stanie Waszyngton. Szczerze? byłam lekko zawiedziona, bo spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że dostanę rodzinę, w której jest mama, tata i może jakieś rodzeństwo. Stan był okej, lepszy Waszyngton od Alaski przecież :) Ale niestety, kiedy obejrzałam zdjęcia domu i pokoju, zupełnie przestało mi się to wszystko podobać. Było szaro, smutno, przygnębiająco. Nie wiedziałam co mam robić, bałam się, że jeśli odrzucę tę propozycję, może trafić mi się jeszcze coś gorszego. Jednak po rozmowie z rodzicami, siostrą i znajomymi, stwierdziłam, że poczekam na coś innego, bo jeszcze jest dużo czasu :) Ah! Tak się cieszę, że zrezygnowałam i wolałam poczekać na inny, lepszy placement. Wracając ze szkoły, 30 marca, dostałam sms-a od siostry: „Wracaj szybko do domu, bo ja niedługo wychodzę, a muszę się jeszcze z Tobą zobaczyć :D”. Nie wiedziałam o co jej chodzi, nie przypuszczałam, że chodzi o moją wymianę. Niestety spóźniłam się na autobus i musiałam wracać do domu pieszo! Byłam taka wkurzona! Siostra w końcu do mnie zadzwoniła i spytała się gdzie jestem, bo coś super czeka na mnie w domu. Podpytałam się oczywiście o co chodzi. Nie chciała mi powiedzieć, ale ja już się domyśliłam, że może chodzić o placement. Mówiła, że coś naprawdę fajnego i że może lepiej jak mi powie, to szybciej będę w domu :D Nareszcie powiedziała, że przyszła dla mnie propozycja rodziny w... CALIFONII! <3 Jak zaczęłam biec do domu, to sobie nawet nie wyobrażacie! Tak się cieszyłam! Popłakałam się nawet ze szczęścia! Dostałam cudowny prezent przed urodzinowy! Naprawdę nie spodziewałam się tego. W domu jak się dopadłam do komputera to do wieczora siedziałam i szukałam informacji o mieście, szkole, oglądałam zdjęcia rodzinki na facebooku :) Wybrała mnie rodzina mieszkająca w Escondido w Californii. Host mama – Marie (manager), host tata – Mike (outside sales), host brat – Jason (17 lat), drugi host brat – Eric (15 lat) i host siostra – Nicole (13 lat). Będę dzielić pokój z Nicole, ale poco mi osobny pokój, przecież to CALIFORNIA! Rodzina wydaję się bardzo sympatyczna, piszemy już ze sobą maile, z host rodzeństwem rozmawiam na czacie na fejsie, więc jest fajnie :) Obecnie mają u siebie innego wymieńca ze Słowacji, ale dopiero od listopada, podobno przyszedł od innej rodziny. Koordynatorki też do mnie napisały, wydają się w porządku :) Zapowiada się niesamowity rok, pełen wrażeń, nowych doświadczeń! Chcę go przeżyć jak najlepiej i tak samo zapamiętać, dlatego założyłam tego bloga, by pisać co się dzieję u mnie za oceanem, jak spełniam swoje marzenie. Mam nadzieję, że w Stanach poznam dużo ciekawych ludzi, zobaczę wiele pięknych miejsc, stanę się bardziej odpowiedzialna. Tak jak powiedziała moja mama... po tej wymianie, nic już nie będzie dla mnie straszne, poradzę sobie ze wszystkim. Jasne, że się boję, bo w końcu jest to wielki krok w moim życiu. Na pewno będę tęsknić, będę chciała wrócić do domu, ale mam nadzieję, że tylko przez chwilę. Chcę wykorzystać ten czas jak najlepiej, nie chcę niczego żałować!
Mam jakieś 45 minut drogi do SAN DIEGO! 2 godziny do LOS ANGELES!
i 20-30 minut na plaże! <3 Moje miasto liczy ok. 147,500 mieszkańców :)
Zdjęcia osiedla i domu rodziny są tutaj.
Nie chcę umieszczać ich tak by były normalnie wyświetlane w notce, bo mogą sobie tego nie życzyć..
Poniżej zdjęcia mojej przyszłej szkoły!

~ ESCONDIDO HIGH SCHOOL ~
Bardzo długa notka jak na pierwszą, no ale cóż :)
a na koniec jedna z moich obecnie ulubionych piosenek.